Poranki pachną już chłodem. W powietrzu unosi się zapach jesieni. Babie lato leniwie snuje się po świecie, łapiąc ostatnie ciepłe promienie słońca. W niedzielne popołudnie wybraliśmy się na leśną włóczęgę we dwoje. Las rozpieszczał aromatem jesiennej wilgoci, świeżością igliwia i balsmiczną wonią żywicy. Zapachniało grzybami.
Spod leśnej ściółki wychylały się wstydliwie pomarańczowe kapelusze. Ten widok ucieszył nas niezmiernie, bowiem jak wiadomo, rydze uchodzą wśród grzybiarzy za jedne z najszlachetniejszych i najsmaczniejszych grzybów występujących w lasach. Zwłaszcza te duszone w maśle smakują genialnie! Są przepyszne, bardzo łagodne w smaku o niemal owocowym zapachu. Starsze okazy mają nie co ostrzejszy, pieprzny smak. Idealnie nadają się do marynowania i zapewniam Was, że warto zatrzymać ten smak na dłużej. Zimową porą cudownie jest otworzyć słoiczek z rydzami. To jak spacer po lesie, pełny zapachu lata. Można delektować się bez końca!