Karp jest tradycyjną rybą podawaną w Wigilię Bożego Narodzenia. Nawiązuje on do tradycji chrześcijańskiej. Ryba jest znakiem pierwszych chrześcijan. Wykorzystywana była w czasach, gdy byli oni prześladowani. Jest ona bezpośrednio symbolem Chrystusa, gdyż odnosi się do chrztu (woda jest żywiłem ryby) oraz do eucharystii, która jest świętym pokarmem chrześcijan.
Dlaczego w Polsce jemy akurat karpia? Nie było tak zawsze. Wcześniej gustowano w różnych gatunkach ryb. Na naszych świątecznych stołach karp upowszechnił się dopiero w czasach PRL-u. Dobrze wiemy, że był to okres, w którym dostępność produktów była ograniczona. Karp był rybą łatwą i tanią w hodowli na masową skalę w stawach hodowlanych.
Dzisiaj wiele osób decyduje się odejść do karpia w kierunku dużo droższych i lepszych jakościowo ryb. Na naszych stołach w Wigilię Bożego Narodzenia dużo częściej pojawia się łosoś, pstrąg, halibut, sandacz czy dorsz. Karp nadal ma jednak wielu zwolenników tradycji, którzy szukają sposobu na jak najlepsze przygotowanie tej ryby.
Rzeczą, przez które wiele osób decyduje się na rezygnacją z karpia jest posmak mułu. Jednak nie jest on jedynie domeną karpia, a też niektórych innych gatunków ryb słodkowodnych. Na szczęście istnieją sposoby, aby tego smaku się pozbyć.
Istotne jest bardzo dobre wymoczenie ryby. Dzwonki karpia dobrze obmywamy pod bieżącą wodą, a następnie osuszamy papierowym ręcznikiem. Teraz dwie duże cebule kroimy w piórka. Układamy je na dnie naczynia, następnie na nich układamy karpia i przekładamy go pozostałą cebulą. To wszystko zalewamy mlekiem tak, by karp znalazł się pod jego powierzchnią. Naczynie szczelnie owijamy folią spożywczą lub zamykamy pokrywką, jeśli jest taka możliwość. Następnie wkładamy do lodówki na 24 godziny. Jeśli nie mamy takiej możliwości, to warto zrobić to choćby na noc.
Dopiero następnego dnia wyciągamy rybę i ponownie ją osuszamy papierowymi ręcznikami. Możemy teraz przystąpić do doprawienia karpia i usmażenia.